Dług technologiczny, zwany też długiem projektowym, czy też długiem kodowym, to dla wielu przedsiębiorstw swoista niewiadoma. Według McKinsey zjawisko to dotyczy każdej organizacji, sztuką jest jednak jego identyfikacja, oraz umiejętność jego zniwelowania lub zarządzania nim. Czy w e-commerce też pojawia się ten rodzaj długu? Oczywiście, ale są rozwiązania, które pomagają się go pozbyć. O tym, czym on jest i jak zniwelować jego efekty piszemy w dzisiejszym artykule.

Czym jest dług technologiczny?

Pojęcie długu związanego z oprogramowaniem i technologiami pojawiło się już w latach 80. Jednakże to Ward Cunningham, ten sam, który stoi za The Manifesto for Agile Software Development wprowadza w 1992 roku pojęcie to, jako element związany z technologią i oprogramowaniem.


„Shipping first time code is like going into debt. A little debt speeds development so long as it is paid back promptly with a rewrite. Objects make the cost of this transaction tolerable. The danger occurs when the debt is not repaid. Every minute spent on not-quite-right code counts as interest on that debt. Entire engineering organizations can be brought to a stand-still under the debt load of an unconsolidated implementation, object- oriented or otherwise.”

Jak najprościej wytłumaczyć pojęcie tego długu? Jest to sytuacja, w której decydujemy się na wybranie pozornie tańszego lub łatwiejszego (na danym etapie) rozwiązania, jednakże decyzja ta sprawia, że w dłuższej perspektywie koszt ten staje mniej opłacalny od wybrania na początku opcji droższej i trudniejszej we wdrożeniu. Prościej mówiąc firma A decyduje się na wybór prostego rozwiązania do sprzedaży swoich produktów i płaci za nie X, jednakże po roku okazuje się, że wiele zaimplementowanych rozwiązań wymaga płatnej aktualizacji, a nowe rozwiązania dostępne na rynku powodują, że kod musi zostać dodatkowo rozbudowany o opcje, na przykład płatności czy też dostawy.

Niewłaściwe zarządzanie długiem technicznym to nie jest błąd programistów, ale osób zarządzających i podejmujących decyzje biznesowe, którzy szukają czasami drogi na skróty. Dług związany z technologią jest podobny do pieniężnego, trzeba go spłacić, bo inaczej będzie on rósł, a im później zabierzemy się za jego spłatę, tym więcej przyjdzie nam „zapłacić” nie tylko pieniędzy, ale też pracy za jego zniwelowanie.

Znaczenie długu technologicznego w e-biznesie

Komplikacje jakie pojawiają się w przestarzałych systemach mogą sprawić, że integracja nowych rozwiązań i możliwości będzie zbyt kosztowna i tańszym okaże się wybranie kolejnej platformy e-commerce. Oznacza to, że po raz kolejny zapłacimy za coś, co już raz zostało opłacone. Jeśli jednak będziemy „reanimować” stare rozwiązania, to może się okazać, że w architekturze systemu, w jego strukturze pojawią się niespodzianki, wąskie gardła, które powodują, że projekty te przekroczą budżet i nie zostaną dostarczone w deklarowanym terminie.

McKinsey przeprowadził badania wśród dyrektorów działów IT, firm świadczących usługi finansowe oraz technologiczne. Były to firmy, których przychód roczny jest większy lub równy 1 miliard dolarów. Z ankiety wynika że od 10 do 20 procent budżetu technologicznego przeznaczonego na nowe produkty jest tak naprawdę wykorzystywane do rozwiązywania problemów związanych z długiem technologicznym. Co jeszcze bardziej niepokojące, CIO oszacowali, że dług technologiczny wynosi od 20 do 40 procent wartości całego ich majątku technologicznego przed amortyzacją. W przypadku większych organizacji przekłada się to na setki milionów dolarów niespłaconego długu. 60% ankietowanych osób uważa, że dług technologiczny ich organizacji wyraźnie wzrósł w ciągu ostatnich trzech lat.

źródło: McKinsey & Company

Zrozumienie tego zagadnienia pozwala na lepsze zarządzanie

Dobrym sposobem na zrozumienie tego zjawiska jest myślenie o nim jako o składowej dwóch elementów - kwoty głównej i odsetek, podobnie jak w finansach.

  • dług główny - to cała praca i wszystkie zasoby, jakie musimy poświęcić na to, aby zmodernizować naszą platformę do istniejących na rynku trendów oraz rozwiązań. Obejmuje on także koszty konserwacji, modyfikacje w celu zapewnienia zgodności ze standardami danych itd. Chodzi tu przede wszystkim o wyprowadzenie obecnego rozwiązania poza punkt, który nie będzie wymagał obecnie nowych nakładów na platformę.
  • odsetki - to tak naprawdę praca, którą musimy wykonać, by zaspokoić nowe pojawiające się potrzeby biznesowe. To na przykład koszt nowych wtyczek i implementacji nowych narzędzi, które nie pojawiły się w standardzie.  

Oba powyższe skumulowane razem tworzą silną przeszkodę dla rozwoju przedsiębiorstwa

źródło: McKinsey & Company

Firma, która faktycznie wydaje ponad połowę swojego budżetu na projekty IT na integrację i naprawę starszych systemów, prawdopodobnie wpadnie w spiralę zadłużenia technologicznego, w której płaci tylko odsetki. Co w takim razie robić, aby pozbyć się długu? Odpowiedź znajduje się poniżej.

Przyrównanie go do dziury nie jest przypadkowe, bowiem ciągłe kopanie i zasypywanie jej, czyli wdrażanie nowych rozwiązań do starych platform docelowo sprawia, że stoimy w miejscu, jedynie co się zmienia, to na co (na jaką poprawkę) wydamy kolejne pieniądze. Czasem po prostu odejście od starego systemu wydaje się najlepsze, a pierwszym krokiem do zasypania wcześniej powstałej dziury, jest zaprzestanie pogłębiania jej jeszcze dalej.

W dłuższej perspektywie dług technologiczny może doprowadzić do:

  • zbyt wysokich kosztów wprowadzania zmian w kodzie,
  • wysokiej liczby błędów w oprogramowaniu używanej do sprzedaży platformy, co powoduje jej błędne lub niepełne funkcjonowanie,
  • obniżenie wydajności, niezawodności, oprogramowania.

Skąd bierze się dług technologiczny?

Powodów jego powstawania jest bardzo wiele kilka najpowszechniejszych przedstawiamy poniżej

  • nieprecyzyjne wymagania co do samej platformy e-commerce oraz jej funkcjonalności, które pojawiają się w trakcie wdrożenia,
  • presja czasu, by platforma została już wdrożona pomimo błędów, będziemy ją łatać później,
  • zbyt sztywna architektura systemu, która uniemożliwia łatwe dostosowanie platformy do zewnętrznych integracji,
  • chęć szybkiego zysku ze sprzedaży, nawet jeśli nie posiadamy wszystkich interesujących nas rozwiązań,
  • brak standardów i dobrych praktyk w początkowych fazach wdrożenia platformy,
  • zmiany wymagań w czasie pracy wdrożeniowej przy jednoczesnym obniżaniu budżetów.
  • brak sprecyzowania ogólnej strategii biznesowej, określenia możliwości potrzebnych na poziomie przedsiębiorstwa
  • słabe dopasowanie między rozwiązaniami IT a strategią,
  • niedopasowanie na poziomie finansowania, strategii i alokacji zasobów. Brak porozumienia co do sposobu oszacowania całkowitego kosztu wdrożenia,
  • używanie starszych platform i rozwiązań, które nadal generują koszty dla firmy,
  • brak aktualizacji środowisk hostingowych, aplikacji, baz danych i innych,
  • nieelastyczne oprogramowanie, monolityczna budowa i słabe interfejsy, które ograniczają możliwość ponownego ich wykorzystania do stworzenia nowych rozwiązań biznesowych,
  • brak skalowalności systemu e-commerce,
  • wewnętrzne i zewnętrzne problemy z dostępem do specjalistów, którzy potrafią znaleźć rozwiązania dopasowane do danej strategii biznesowej, mowa tutaj też o programistach i analitykach,
  • słaba priorytetyzacja zaległych projektów, brak wykorzystania narzędzi do planowania zadań i braku wyraźnego powiązania ich ze strategią biznesową

Oczywiście to tylko część z nich, ale jeśli takowe pojawiają się w organizacjach sprzedających towary cyfrowo niezależnie czy to w kanale B2B, czy też B2C, to jest to sygnał do zmian. Co możemy zrobić w tym przypadku?

Jak zniwelować dług technologiczny w e-commerce?

Ponad 15 lat doświadczenia na rynku digitalizacji sprzedaży nauczyło nas, że klienci nie zawsze zdają sobie sprawę z istnienia długu technologicznego. Często wybierają oni systemy e-commerce zupełnie niedopasowane do ich potrzeb oraz nie posiadają one struktury, która pozwoli im na swobodną rozbudowę e-sklepu. Sami także szukaliśmy ścieżki i pewnej wizji, która pozwoli dostarczać nam platformy do sprzedaży online, które będą dla naszych klientów rozwiązaniem ostatecznym, takim którego nie będą musieli w przyszłości zmieniać.

Udało się to dzięki trzem bardzo ważnym filarom naszej biznesowej strategii, mowa tutaj przede wszystkim o nieustannych aktualizacjach, modelu zwanym continuous integration. Są to codzienne niewielkie aktualizacje, które mają na celu zapewnienie naszym klientom poczucia bezpieczeństwa biznesowego. Naszą platformę aktualizujemy średnio 1500 razy w ciągu roku. O samym rozwiązaniu można przeczytać na naszym blogu.

Firmy, które szukają łatwiejszego zarządzania wdrożeniem platformy powinny też szukać rozwiązań takich jak:

  • headless - czyli o strukturze plików, która oddziela frontend od backendu dając swobodę integracji, łatwość rozbudowy platformy e-comemrce o nowe funkcjonalności, łatwe otwieranie nowych kanałów w oparciu o interfejsu API i wiele innych.
  • chmury hybrid-tenant - to rozwiązanie chmurowe łączące w sobie to, co najlepsze z modeli: single-tenant oraz multi-tenant. Dzięki temu nasi klienci czerpią korzyści płynące z każdego z nich, przy jednoczesnym obniżeniu kosztów i automatycznym aktualizacjom oprogramowania po stronie serwera

Te trzy filary sprawiają, że po pierwsze nasi klienci zawsze mają dostęp do aktualnej i dopasowanej do ich potrzeb platformy, po drugie nie muszą się przez to martwić długiem technologicznym, bo go praktycznie nie ma. Wszelkie aktualizacje wtyczek, oprogramowania, serwerów odbywają się automatycznie i są bezpłatne. Daje to przewagę konkurencyjną i możliwość skupienia się na sprzedaży. Jeśli jednak pojawi się potrzeba rozbudowania platformy o nową funkcję nie jest to problematycznie, nie wymaga zatrzymania sprzedaży, a samo wdrożenie przestaje być tak kosztowne, jak w przypadku budowania całego rozwiązania od początku.

Postawiliśmy ciężkie zadanie przed naszym działem R&D, który stale monitoruje rozwiązania dostępne na rynku, to on odpowiada za zbieranie informacji na temat tego, że wtyczka do płatności ma nową wersję i wymaga zmiany w kodzie, że aplikacja mobilna źle wyświetla się na nowej wersji oprogramowania iOS itd. Te wszystkie zmiany są wprowadzane u nas z automatu i co najważniejsze bez zbędnych kosztów. Dodatkowo analitycy biznesowi przez cały okres współpracy z naszymi klientami sugerują, które dostępne na rynku implementacje i rozwiązania mogą być przydatne w sklepach naszych klientów, by te mogły działać z wcześniej ustalonej strategii biznesowej.

To oczywiście tylko drobny przykład. Co mają zrobić jednak firmy niekorzystające z platformy Merce?

Przede wszystkim trzeba „przestać kopać” jak było to napisane w przytoczonym wpisie na portalu Twitter. Nie powiększajmy długu, który ciężko będzie usunąć. Cofnijmy się o krok, popatrzmy na dostępne i używane rozwiązanie i przeanalizujmy, czy mamy wszystkie zasoby, by faktycznie zaktualizować naszą platformę e-commerce w sposób przemyślany biznesowo. Czasem może się okazać, że nowe wdrożenie będzie dużo tańsze w dłuższej perspektywie czasu.

Jeśli masz więcej pytań dotyczących długu technologicznego, cyfrowej transformacji, to zapraszamy do kontaktu lub dyskusji. Jeśli Twoja firma potrzebuje rozwiązań z zakresu digital commerce, także zapraszamy do kontaktu, bowiem nasze rozwiązanie jest elastycznie, intuicyjne i pozwala na swobodę jego integracji.